Data utworzenia:
Anna Kolasińska to była stewardessa, która pracowała dla szejka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Kobieta podzieliła swoimi doświadczeniami i tym samym rzuciła nowe światło na pracę w luksusowych liniach lotniczych. W wywiadzie dla kanału "7 metrów pod ziemią" ujawniła, że jej obowiązki wykraczały daleko poza tradycyjną rolę stewardessy...
Praca stewardessy na Bliskim Wschodzie, szczególnie w najbardziej prestiżowych liniach lotniczych, jest często postrzegana jako wymarzona kariera. Jest to jednak zawód, który pomimo pozornej ekscytacji i blasku, wiąże się z licznymi wyzwaniami. Anna Kolasińska, która pracowała dla majętnego szejka, postanowiła podzielić się swoją perspektywą.
Sama praca była strasznie dziwna. W gruncie rzeczy, z pracą stewardessy miała bardzo mało wspólnego. (...) Ta praca była bardziej pracą asystentki, aniżeli stewardessy. Ja odpowiadałam w zasadzie za wszystko. Mimo że mógł podnieść telefon w hotelu i zamówić sam śniadanie, to ja musiałam przyjść i zamówić to śniadanie. Ja byłam też pośrednikiem między obsługą hotelową a szejkiem
— wyznała.
Stewardessa szczerze o kulisach pracy dla szejka. "Potrzebował kogoś, z kim obejrzy telewizję"
Obowiązki Anny Kolasińskiej nie kończyły się na codziennych zadaniach. Szejk, jak się okazało, miał do niej nietypowe oczekiwania. Był bardzo samotny i często wymagał jej obecności, nawet poza godzinami pracy.
Czasami potrzebował kogoś, z kim obejrzy telewizję. Czasami też oczekiwał, że będę osobą, która pójdzie sprawdzić, czy panie do towarzystwa wyglądają, tak jak powinny
— opowiadała na kanale "7 metrów pod ziemią".
Zobacz także
Była stewardesa przyznała, że od początku współpracy czuła się nieswojo. Szejk obdarowywał swoje podwładne drogimi prezentami, co dla niej było niekomfortowe. "Dla mnie te prezenty były niekomfortowe. Pierwszego wieczora, gdy przyleciałam i jeszcze tej pracy nie miałam, to wszystkie dostałyśmy napiwek, to była kwota 500 EUR na głowę, później był Rolex, torebka Prady" — wymieniła.
Decyzja o odejściu przyszła, gdy szejk zaoferował zapłacenie za jej operację powiększenia biustu. Co ciekawe, Kolasińska przyznała, że sama operacja prawdopodobnie nie była pomysłem szejka, lecz była to jej osobista decyzja, o której opowiedziała kolegom z pracy.
Moment, w którym podjęłam decyzję, że odchodzę i to idzie za daleko, miał miejsce wtedy, gdy szejk chciał zapłacić za moją operację biustu
- powiedziała.
Emirates szukają pracowników w Warszawie. Oto co obiecują i jakie mają wymagania
Stewardessa zdradza kulisy swojej pracy. Mówi o kłopotliwych pasażerach. "Bardzo często piją alkohol, bo..."
Pokazał tajemny korytarz w samolocie. Ludzie nie wierzą. "To lepsze niż klasa ekonomiczna"
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Tematy: stewardesa 7 metrów pod ziemią
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji
